V NIEDZIELA ZWYKŁA

„Złe duchy… wiedziały, kim On jest” – powiada Ewangelista. A kim On jest? Staje pośrodku odwiecznej walki zła przeciw dobru. Zło ma wiele twarzy: zło moralne zwane grzechem, zło fizyczne zwane cierpieniem, zło biologiczne zwane bólem, zło psychiczne zwane zmartwieniem, zło duchowe zwane rozpaczą. Niepełna i umowna to lista. Z tym wielorakim, wielogłowym (jak hydra) złem zmagać się musi dobro. To właśnie czynił Jezus. Jego portret odmalowany na kartach Ewangelii to obraz człowieka (więcej niż człowieka) bezgranicznie dobrego. „Złe duchy… wiedziały, kim On jest”. Wiedziały, że to ich największy wróg. Bo dobro było w Nim wszystkim. Dlatego chrześcijanin, gdy staje wobec problemu cierpienia (a więc wobec problemu zła) nie może pominąć postaci Jezusa. Bez Niego, bez Jego śmierci i zmartwychwstania, nie sposób rozwiązać ten dramatyczny problem.

„Pójdźmy i gdzie indziej” – mówi Jezus. Ewangelia miłosierdzia wobec cierpiących jeszcze nie wszędzie dotarła. Wtedy – i dziś. Dziś także całe obszary ludzkiej egzystencji są „wyjęte” spod błogosławionego wpływu Jezusa i jego Ewangelii. Czy to popatrzeć na całe połacie kontynentów dotkniętych głodem i skrajną biedą. Czy to popatrzeć na wrogość (a co najmniej obojętność) wobec ludzi dotkniętych niektórymi szczególnymi chorobami. Czy popatrzeć na milionowe rzesze narkomanów, których takimi uczynili jedni – a pogardzają drudzy. Czy popatrzeć na nie brane pod uwagę prawa dzieci… Tych, którzy by z Jezusem poszli „i gdzie indziej”, aby nieść Ewangelię miłosierdzia, ciągle mało. Bo nie jest to Ewangelia słów – ale czynów. Jej program krótko streścił dziś apostoł Paweł, pisząc: „Dla słabych stałem się jak słaby…” . Właśnie tego potrzeba: pójść tam, gdzie cierpienie.

Bądź pierwszy, który skomentuje ten wpis!

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany.


*