Potrzeba oczyścić słowo „niebo” od archaicznych skojarzeń. Niebo nie jest miejscem geograficznym ani astronomicznym. Mówimy, że jest na górze w tym sensie, że jest nieosiągalne dla zwykłego śmiertelnika, ale zmartwychwstały Syn Człowieczy osiągnął je i w ten sposób udostępnił dla wszystkich, którzy z Nim mają jedność. Niebo to pełnia przyjaźni z Bogiem. Niebo już dziś jest pośród nas, jeśli tylko utrzymujemy się w przyjaźni z Chrystusem. Nie widzimy jednak Jego chwały i szczęścia, bo musielibyśmy się nauczyć patrzeć na wszystko niebem, któremu pozwolilibyśmy we wnętrzu zamieszkać.
Patrzeć niebem to zawsze wierzyć, dostrzegać demony, by je z innych wyganiać, a nie oskarżać innych z ich powodu, mówić językiem nieba, a nie wulgarnością piekła, panować nad wężami złych podszeptów i nie zatruwać siebie i innych tym, co jest trucizną nienawiści i kłamstwa, oraz nie kłaść łapy chciwości na wszystkim, tylko rękę hojnej dobroci po to, by uzdrawiać. Niebo to bliskość na podobieństwo owego zasiadania po prawicy Boga Ojca. Bo cóż innego znaczy, że Jezus zasiadł po prawicy Ojca? Oznacza to najbliższą zażyłość z Bogiem Ojcem. Niebo to bliskość Oblicza Ojca wobec Oblicza Syna. Niebo to tron, czyli panowanie nad sobą, a nie nad innymi, panowanie nad tym, co trujące, i nad tym, co chore.
Dodaj komentarz