Ewangelia (J 18, 33b-37)
Królestwo Chrystusa nie jest z tego świata
Słowa Ewangelii według świętego Jana
Piłat powiedział do Jezusa: „Czy Ty jesteś Królem żydowskim?”.
Jezus odpowiedział: „Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie?”.
Piłat odparł: „Czy ja jestem Żydem? Naród Twój i arcykapłani wydali mi Ciebie. Coś uczynił?”.
Odpowiedział Jezus: „Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd”.
Piłat zatem powiedział do Niego: „A więc jesteś Królem?”.
Odpowiedział Jezus: „Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu”.
Dziś już jest dokładnie połowa miesiąca listopada. Tylko dwa tygodnie jeszcze dzielą nas od rozpoczęcia nowego roku kościelnego. W listopadowe, krótkie i często pochmurne dni, kiedy cała przyroda obumiera, łatwiej jest człowiekowi zrozumieć przemijanie życia i śmierć. Częściej niż zwykle przychodzimy na cmentarz, stajemy pośród mogił i wspominamy tych, którzy od nas odeszli, uprzedzili nas w drodze do wieczności. Bywa i tak, że nad mogiłą nikt się nie zatrzymuje, bo rodziny już nie ma, a sąsiedzi zapomnieli. Ale Kościół o nikim nie zapomina, modli się za wszystkich wiernych zmarłych w każdej Mszy Świętej, we wszystkich żałobnych procesjach na cmentarz, w wypominkach przez cały miesiąc listopad.
W dzisiejszych czytaniach mszalnych Kościół przypomina nam prawdę wypowiadaną w aklamacji po przeistoczeniu, że oczekujemy przyjścia Pana na sąd ostateczny. Chrystus powróci, aby „sądzić żywych i umarłych”. Codziennie też przypominamy sobie tę prawdę w Składzie Apostolskim: „Stamtąd przyjdzie sądzić żywych i umarłych”. Na końcu świata odbędzie się powtórne przyjście Chrystusa w chwale jako Sędziego świata.
1. Kiedy to nastąpi
Nie wiemy, kiedy się to stanie. Chrystus tego nie mówi. Czas ten zna tylko Bóg Ojciec. Trzeba więc być zawsze przygotowanym. Trzeba czuwać i modlić się, bo nie znamy dnia ani godziny. W dzisiejszej Ewangelii słyszeliśmy, że to przyjście poprzedzą znaki na niebie i na ziemi. Kto je rozpozna i wyciągnie z nich odpowiednie wnioski, tego przyjście Chrystusa nie zaskoczy.
Tymczasem człowiekowi współczesnemu wydaje się, że on jest panem na morzu, na lądzie i w powietrzu. Że jest niezwyciężony i niepokonany przez nikogo, że rządzi tym światem. A tu Chrystus zapowiada, że przyjdzie taki czas, gdy słońce się zaćmi i księżyc nie da swego blasku. Gwiazdy będą padać z nieba i moce na niebie zostaną wstrząśnięte. I ludzie nawet najmądrzejsi nic na to nie poradzą. Cała ich wiedza i zdobycze techniki na nic się nie przydadzą. Do tego dodany zostanie „wielki ucisk” człowieka. Ogarnie go uczucie opuszczenia, samotności i niemocy. To wszystko, na czym budował, w czym pokładał nadzieję, z czego był dumny – pryśnie jak bańka mydlana, a on zostanie sam, bezradny.
2. „Wówczas ujrzą Syna Człowieczego”
Po tych znakach nastąpi przyjście Chrystusa jako zwycięzcy, władcy całego świata. Przybity do krzyża został tylko pozornie zwyciężony. Trzeciego dnia zmartwychwstał, a na końcu świata przyjdzie po raz wtóry jako ten, który przychodzi „sądzić żywych i umarłych”. To spotkanie z Chrystusem nazywamy sądem ostatecznym. Każdego człowieka czeka ten sąd. Wtedy okaże się, kto naprawdę jest panem świata i od kogo jest zależny ten świat. Jacy biedni i mali będą wówczas ci, którzy żyli na tym świecie, jakby Bóg nie istniał, którym wydawało się, że wszystko od nich zależy, którzy drwili sobie z Boga i Jego praw, a jak szczęśliwi ci, którzy w życiu swoim pamiętali o Bogu i szli drogą Jego przykazań. Sprawiedliwi powitają Go z radością, natomiast źli zadrżą na Jego widok. W dniu sądu ostatecznego objawi się w pełni dobroć, miłosierdzie i sprawiedliwość Boża.
O Jezu, „oczekujemy twego przyjścia w chwale” na sąd nad nami. Bądź nam miłosierny!
3. Być gotowym
Mamy tak żyć, aby zawsze być gotowym na to spotkanie z Panem, naszym Sędzią najpierw w chwili naszej śmierci. Każdy z nas musi umrzeć. Pismo Święte porównuje śmierć do złodzieja, który przychodzi w takim momencie, kiedy się człowiek najmniej go spodziewa. Tak jak powtórne przyjście na ziemię Syna Człowieczego jako Sędziego będzie niespodziewane, tak i nasza śmierć. Śmierć nie tylko przerywa nasze życie, ale i utrwala nasz stan duchowy, w jakim nas zastanie. Oby to był stan miłości i przyjaźni z Bogiem, stan łaski uświęcającej. Dlatego trzeba nieustannie starać się o taki stan, pomnażać go przez dobre życie, dobre uczynki, a jeśli, nie daj Boże, go utracimy, to jak najszybciej powstańmy z grzechu ciężkiego przez dobrą spowiedź. Nie odkładajmy jej na później, ale najpierw serdecznie żałujmy za ten grzech i mocno postanówmy sobie poprawę, a przy najbliższej okazji przystąpmy do sakramentu Bożego miłosierdzia. Nie trwajmy w grzechu ciężkim, bo ludzką rzeczą jest upaść, ale trwać w tym upadku to już jest postawa diabelska. Nie znamy dnia ani godziny naszej śmierci, dlatego trzeba być na nią zawsze przygotowanym.
Dodaj komentarz